Rekolekcje Triduum Paschalnego 15-17 kwietnia 2017 r.

W czasie wielkanocnym część szczepu wzięła udział w rekolekcjach Triduum Paschalnego organizowanych u ojców kapucynów w Skomielnej Czarnej.


 Druhna Ewa chciałaby podzielić się przeżywaniem tego wyjątkowego w roku liturgicznym czasu:
„Jesteśmy szczęśliwi, że po wielokrotnych próbach udało nam się w końcu wziąć udział w rekolekcjach organizowanych u ojców kapucynów, po to aby razem z innymi móc przeżyć jeszcze głębiej czas Triduum Paschalnego.


Rekolekcje odbyły się 8 raz i zaczęły się w Wielki Czwartek od obiadu. Po obiedzie ojciec Adam wprowadził uczestników rekolekcji w liturgię Wielkiego Czwartku. Konferencja poprzedziła pierwszy ważny element tego czasu czyli uroczystą kolację, która nazywa się seder.
Wieczerza sederowa nie jest zwykłą kolacją o czym mieliśmy się okazję przekonać. Jej wzorem jest wieczerza przeżywana w tradycji  żydowskiej. W czasie kolacji ojcowie rodzin mieli za zadanie opowiedzieć swoim dzieciom historię wyjścia z niewoli egipskiej. Opowiedzieć o Mojżeszu, dziesięciu plagach, nocy paschalnej i znaczeniu krwią Baranka domów, o przejściu przez Morze Czerwone, mannie z nieba, otrzymaniu przykazań. 
Potrawy pojawiające się na stole miały znaczenie symboliczne. Były to:
1)      jarzyny i zioła (pietruszka), które przed spożyciem maczamy w słonej wodzie – symbolizują one  łzy niewoli egipskiej,
2) chrzan – który spożywamy, aby „poczuć” łzy, jakie wylewali Izraelici w niewoli,
3) maca – przełamanie macy symbolizuje przejście przez Morze Czerwone,
4) wino – w czasie wieczerzy pije się cztery kielichy wina, które symbolizują wolność i szczęście,
5) pieczone mięso – spożywane na pamiątkę baranka, którego krew posłużyła do skropienia drzwi domów izraelskich,
 6) ciasta i sałatki, w tym przede wszystkim charoset.
W pierwszej kolejności mieliśmy spożyć gorzkie zioła, chrzan i macę a dopiero potem resztę potraw.

Zaciekawiła mnie ta ostatnia potrawa. 
Charoset – ma formę słodkiej, brązowej pasty lub sałatki przyrządzanej z owoców, w której maczane są gorzkie zioła. Posiada znaczenie symboliczne – ma przypominać glinę, z której uwięzieni w Egipcie Izraelici mieli wyrabiać cegły służące do wznoszenia budowli przez Faraona. Charoset robi się głównie z jabłek, gruszek, tłuczonych orzechów włoskich, migdałów, miodu, przypraw i czerwonego wina. Słodycz owoców z których tworzony jest charoset symbolizuje radość z odzyskanej wolności.

Każdy kielich, z którego pije się wino podczas kolacji sederowej ma swoją nazwę. Przyprowadzają one nas do czterech obietnic Boga:
1. wyprowadzę (hoceti) was spod ciężaru robót w Egipcie,  
2. wyratuję (hicalti) was z niewoli, 
3. wybawię (gaalti) was, okazując wielką moc, 
4. wezmę (lakachti) was dla Siebie jako naród, będę dla was Bogiem.
Zgodnie z przekazanym nam objaśnieniem to ten trzeci kielich wzniósł  Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy i powiedział, że jest to kielich przymierza w Jego krwi, która przeleje dla nas.
W czasie kolacji były również modlitwy i śpiewy.
Zrozumiałam w końcu związek między żydowską paschą, a naszą Paschą – wieczernikiem i ofiarą Chrystusa na krzyżu.

Przebieg poszczególnych liturgii  jest ogólnie i powszechnie znany, więc nie ma potrzeby ich opisywać.

Liturgii Wielkiego Czwartku  wzruszył  mnie moment kiedy małżonkowie obmywali sobie nawzajem nogi. Nasze dziecko było tym faktem trochę zaskoczone. Druhenka Ewelinka trzymała się blisko mnie i przyglądała się co ja robię. Dzieci przywiozły ze sobą własnoręcznie zrobione serduszka z opisem dobrych uczynków które złożyły podczas Eucharystii jako dary ofiarne.



Liturgia Wielkiego Czwartku zakończyła się w symbolicznym Wieczerniku. Wieczernik wyglądał jakby go dopiero co opuścili biesiadnicy. Po zakończeniu uroczystości uczestnicy rekolekcji adorowali Najświętszy Sakrament do godziny 24.

W czasie kolejnych liturgii zaskoczył mnie fakt, że większość uczestników rekolekcji jest ze sobą bardzo zgrana muzycznie. Miało się wrażenie, że w kaplicy rekolekcyjnej śpiewa profesjonalny chór, złożony jednak z całych rodzin od maluchów poprzez starsze dzieci, rodziców i dziadków. Część uczestników przywiozła swoje instrumenty muzyczne.




Warunki panujące w domu rekolekcyjnym pozwoliły na pełne uczestnictwo rodziców również tych najmłodszych dzieci, które zasypiały na rękach lub na wykładzinie dywanowej i były odnoszone do pokoju. Dzieci miały możliwość siedzenia pod samym ołtarzem, widziały więc wszystko i niektóre wszystkiemu się dziwiły.  Nasza córka przeżywała Triduum po raz pierwszy, ponieważ zwykle o tej porze roku jest chora i siedzi w domu (teraz też była chora).




Nie mieliśmy możliwości wystawienia warty, ani w Wielki Czwartek ani w Wielki Piątek zamiast tego chodziliśmy na wszystkie liturgie w mundurach. Organizatorzy rekolekcji poprosili nas abyśmy stając przy mikrofonie po którejś konferencji opowiedzieli trochę o Skautach Króla. Co  uczyniliśmy. 


W Wielki Piątek przeżyliśmy kilka niezwykłych chwil. Po śniadaniu rozpoczął się dla dorosłych post o chlebie i wodzie (do kolacji). 

Dzieci rano miały okazję wykazać swoje talenty malarskie rysując stacje drogi krzyżowej na zajęciach przygotowanych specjalnie dla nich. Miały dużo frajdy w tworzeniu ogromnych obrazów. Małe dzieła sztuki ozdobiły ściany sali konferencyjnej.

Około godziny 12 ojcowie kapucyni zaprosili na przeżywane w ich zgromadzeniu nabożeństwo nazywane Sistus, w czasie którego stojąc w kręgu adorowaliśmy krzyż Jezusa, jedliśmy posolony chleb (celem głębszego umartwienia się) i słuchaliśmy Słowa Bożego z opisu Męki Pańskiej. Dzieci natomiast stwierdziły, że posolony chleb to najlepszy chleb jaki jadły w życiu. Druhna Ewelinka chce go wprowadzić do naszego domowego jadłospisu :)

Po nabożeństwie poszliśmy w góry na drogę krzyżową. Chętne dzieci miały okazję nieść krzyż. 

Liturgia Wielkiego Piątku zwykle rozpoczyna się tym, że ksiądz (tutaj ojciec kapucyn) leży twarzą do podłogi. Dzieci obsiadły ołtarz tak gęsto, że ojciec Ksawery miał problem się położyć :)
A potem wisiało nad nim stado główek, które szeptały: On chyba zasnął... 


Po Liturgii Wielkiego Piątku adoracja przy Bożym Grobie trwała całą noc i kolejny dzień do wieczora. Każda rodzina miała wyznaczoną swoją godzinę adoracji, korzystając z klęcznika tuż przed Najświętszym Sakramentem. Ja osobiście z tej nocnej adoracji  bardzo dużo wyniosłam. 


Wielka Sobota upłynęła nam pracowicie. Rano zajęliśmy się malowaniem jajek i przygotowaniem koszyczków. I kolejne nasze zdziwienie. 

Koszyczki w Małopolsce są ogromne, mieszczą sporo rozmaitego jedzenia, wliczając w to cale baby wielkanocne, owoce, zwoje kiełbasy... tak aby zgodnie z objaśnieniem starczyło na całe święta dla rodziny. Święcenie koszyczków odbywało się w radosnej atmosferze przy śpiewie dzieci i dorosłych. 





Wszyscy przeżyli bardzo mocno również Liturgię Wielkiej Soboty, podczas której wiele się działo. W napięciu na dworze  oczekiwaliśmy na rozpoczęcie obrzędów.
Wiele dzieci po raz pierwszy zobaczyło ognisko i to co się dzieje  na dworze. 


Uroczystą procesją z zapalonymi świecami weszliśmy do kaplicy.

Wiele czytań było inscenizowanych. Do przedstawień poszczególnych scen zaangażowały się całe rodziny.






Uroczystości rozpoczęły się dopiero koło 21. W tracie Eucharystii dzieci zasypiały i mniej więcej w połowie prawie ich już nie było w kaplicy. 

Uroczysta Liturgia zakończyła się po Północy tańcem i procesją rezurekcyjną a także agapą, która trwała do rana.

Rano czekało nas jeszcze śniadanko wielkanocne i podróż do domów."